W dniu dzisiejszym Specjalistyczna Poradnia Rodzinna Dzielnicy Wawer wznawia konsultacje po przerwie związanej z pandemią. To okazja dla wielu mieszkańców Warszawy do skorzystania nieodpłatnie z pomocy profesjonalisty. Decyzja o udaniu się po taką pomoc dla wielu osób nie jest jednak prosta i wiąże się z różnymi obawami, które mogą ją skutecznie odwlec. Jakie myśli powstrzymują ludzi przed wizytą u psychoterapeuty? Przyjrzyjmy się najczęstszym z nich.

„TO KRĘPUJĄCE. CO LUDZIE POMYŚLĄ?”
Jeszcze jakiś czas temu korzystanie z pomocy psychologicznej było sprawą wstydliwą, a psychoterapeuta mylony był z psychiatrą, który ocenia czy ktoś jest „wariatem”, czy jest „normalny”. Obecnie coraz głośniej mówi się o problemach natury psychicznej, również wśród osób z pierwszych stron z gazet. W niektórych środowiskach zaś posiadanie własnego terapeuty jest wręcz przejawem statusu społecznego.
Każdy z nas doświadcza w swoim życiu trudności. W takich sytuacjach możemy zdecydować, czy chcemy bardziej przejmować się opinią innych (która jest często w sferze naszych wyobrażeń), czy własnym zdrowiem. Bo tak jak w przypadku bólu zęba udajemy się do dentysty, a w przypadku pogorszenia się ostrości widzenia – do okulisty, w trudnych emocjonalnie momentach przydaje się „specjalista od duszy”.

„NIE STAĆ MNIE NA TAKI WYDATEK!”
Miesięczny koszt terapii w prywatnym gabinecie w dużym mieście wynosi 500 – 600 zł. Rzeczywiście jest to spora kwota, szczególnie jeśli o regularnych wizytach u psychoterapeuty myśli się trochę w kategoriach widzimisię. Gdybyśmy się jednak dokładniej przyjrzeli, okazałoby się, że wielu z nas wydaje podobne kwoty np. na wizyty u fryzjera/kosmetyczki, zakup używek czy wyjścia do restauracji. Różnica jest taka, że na tego typu aktywności dajemy sobie większe przyzwolenie. Może więc warto zmienić swój sposób myślenia i dać większy priorytet trosce o własne zdrowie psychiczne?
Warto również poszukać miejsc, w których psychoterapia świadczona jest nieodpłatnie, ponieważ jest finansowana z Narodowego Funduszu Zdrowia, przez Urząd Miasta lub z projektów zewnętrznych. W części z takich miejsc potrzebne nam będzie skierowanie od lekarza, w innych – potwierdzenie, że jesteśmy mieszkańcami miejscowości, której władze finansują dany program.
„NIE JEST ZE MNĄ TAK ŹLE.”
Niektórzy uznają wizytę u specjalisty za przejaw słabości lub oznakę bardzo złego stanu, szczególnie jeśli w domu rodzinnym otrzymali przekaz, że „trzeba być twardym”. Trudno im się przyznać przed samym sobą, że odczuwają dyskomfort i prosić o pomoc kogoś z zewnątrz. Dodatkowo perspektywę wykrzywia też porównywanie się ze znajomymi i wyszukiwanie ludzi, którzy „mają gorzej”. Tymczasem nie ma obiektywnego pomiaru cierpienia. Każdy z nas doświadcza rzeczywistości we własny sposób i może przeżywać smutek, żal czy złość w sposób utrudniający funkcjonowanie. Zwrócenie się o pomoc w sytuacji kryzysu czy przedłużającego się dyskomfortu jest raczej oznaką siły i uważności na samego siebie niż czymś, czego należałoby się wstydzić.
„TYLU JEST PSYCHOTERAPEUTÓW, MOŻNA TRAFIĆ NA JAKIEGOŚ SZARLATANA.”
Placówek, które zajmują się pomocą psychologiczną jest całkiem sporo, szczególnie w sektorze prywatnym. Ponieważ nie ma ustawy o zawodzie psychoterapeuty, ogłosić się w Internecie pod takim hasłem może praktycznie każdy. Część pacjentów, w obawie przed trafieniem na niekompetentną osobę, woli zgłaszać się do miejsc państwowych, gdyż ma wrażenie, że terapeuci tam pracujący musieli zostać w jakiś sposób sprawdzeni. Inni z kolei są zwolennikami prywatnych placówek, kierując się przekonaniem, że terapeucie w większym stopniu zależy na pracy z pacjentem, jeśli jest przez niego opłacany. Niezależnie od obiegowych opinii, psychoterapia, niezależnie od tego czy odbywa się w miejscu państwowym czy prywatnym, powinna być usługą o takim samym standardzie. Jakim kluczem więc się kierować przy wyborze terapeuty?

Psychoterapeuta to osoba z wykształceniem humanistycznym. Bardzo często jest to psycholog, chociaż nie jest to warunek konieczny. Oprócz studiów magisterskich osoba taka ukończyła całościowe szkolenie psychoterapeutyczne (zwykle czteroletnie), w skład którego wchodził m.in. staż kliniczny oraz terapia własna. Dzięki tej ostatniej, psychoterapeuta jest w stanie skupić się na udzielaniu pomocy pacjentowi bez rozpraszania się treściami pochodzącymi z własnego prywatnego życia. Ponadto, poddaje swoją pracę superwizji, czyli korzysta ze spotkań szkoleniowych z terapeutą starszym stażem, na których może przyglądać się prowadzonym przez siebie procesom, rozwiązywać potencjalne trudności oraz szukać nowych perspektyw patrzenia na problemy pojawiające się w trakcie sesji. Powyższe informacje o wykształceniu, a także o doświadczeniu psychoterapeuty są zwykle prezentowane w sposób jawny na stronie internetowej danej placówki.
„TO DZIWNE – ROZMAWIAĆ O OSOBISTYCH SPRAWACH Z OBCĄ OSOBĄ.”
Wiele osób denerwuje się przed pierwszą konsultacją terapeutyczną. Obawia się, że trudno im się będzie otworzyć w nieznanej wcześniej sytuacji. Są też pacjenci, którzy nie zdecydowali się powiedzieć o swoich trudnościach nawet najbliższym, więc zastanawiają się, jak wobec tego mają to zrobić przed obcą osobą. Niektórzy boją się też tego, że będą oceniani, a ich problem albo zostanie zbagatelizowany, albo otrzyma jakąś przerażającą diagnozę.
Lęk przed czymś nieznanym jest naturalną reakcją. Proces konsultacyjny trwa jednak kilka spotkań, w trakcie których jest podejmowana decyzja o rozpoczęciu terapii. To, co początkowo jest nowe, staje się więc coraz bardziej oswojone. Fakt, że psychoterapeuta jest osobą spoza najbliższej rzeczywistości pacjenta ma również wiele zalet. Jedną z nich jest patrzenie ze świeżej perspektywy, wzbogaconej o wiedzę i doświadczenie. Ponadto, ponieważ relacja z psychoterapeutą nie jest symetryczna, na jej przykładzie można omawiać sposób wchodzenia pacjenta w bliższe relacje w codziennym życiu.
„PO CO ROZDRAPYWAĆ RANY. SAMO PRZEJDZIE.”
Części osób proces psychoterapii kojarzy się z drogą przez mękę pełną przykrych przeżyć, za które trzeba płacić – poświęcając swoją energię, czas, a niejednokrotnie też pieniądze. Wypracowanie nowego sposobu myślenia rzeczywiście wymaga wysiłku i kontaktu z często przykrymi uczuciami i wspomnieniami, które mogły długo nie być dopuszczane do głosu. Jednak pacjent nie jest z tymi przeżyciami sam. Ma u swego boku towarzysza i przewodnika, z którym wzmacnia także swoje mocne strony i szuka alternatyw. To, że nie zajmujemy się jakimś problemem, nie oznacza, że on znika. Wręcz przeciwnie, często rośnie w siłę. Może więc warto dać sobie szansę na zmianę?
